Język ruchu

Jeśli już o moim rytmie mowa, skoro tak nazwałam blog…

…chcę przypiąć jeszcze, korzystając z tej rozbujanej fali wpisów inicjacyjnych, która poniesie wszystko, taką oto niewielką broszkę tematyczną, ważną dla mnie.

 



Oto ona. 

Trzymam ją w czarnej misie z jakiegoś afrykańskiego drewna, którą dostałam w prezencie. (Pięknych przedmiotów nie może być w domu za dużo, trzeba je dobierać starannie, by miały znaczenie).

 

Wzrusza mnie.

Żeby ją zobaczyć, muszę sięgnąć do misy. Podjąć decyzję. Wykonać ruch.


Z moim tańcem jest jak ze wszystkim (tu smutek) – na ile starczy czasu i sił, na ile mogę. Jednak zebrało się trochę doświadczenia, bywa, że poświadczonego papierem.

Wyjaśnię wam kiedyś, co znaczyć tańczyć. Nie trzeba umieć.

Napiszę pewnie gdzieś po drodze o fantastycznej ruchowej inicjatywie.

A może zaproszę na warsztaty, jak się trochę rozmrozimy. Jak ja się rozmrożę. Stara m się to sobie obiecać.


Halo, halo

Kim jest ta dziewczyna?

Gdzie ona teraz jest? 

Zastanawiam się, odkąd mam ten drobiazg. To ja? 


Komentarze

Popularne posty