Myśli zbierane
Jak się zbiera myśli?
Myślę, że po pierwsze trzeba mieć czas.
Wystarczy nieduży kawałek czasu, oderwany od pędzącej reszty. Trzeba usiąść z tym kawałkiem, gdzieś wygodnie, z boku i spokojnie, jedna za drugą kłaść na nim każdą myśli na wcześniej wybrany temat. Te, które w obecnej chwili są najważniejsze. Te, które pomogą nam się teraz zorganizować, zrealizować jakiś plan, nim dopadną nas myśli następne.
Mam z tym kłopot.
Autyzm syna objawia się w jego ciągłym poruszaniu się. Niemal nie mam chwili wytchnienia od tego ruchu, od dźwięków, wydawanych non stop na wszelkich częstotliwościach. Wydawanie dźwięków to też ruch, pamiętajmy. To mu pomaga. Taki język. Nazywa się stereotypie, echolalie. Siedząc przy biurku, jestem okrążana. Słyszę prośby, powielane w tysiącach egzemplarzy: kończ, idziemy, obiad, zajęcia, do lasu, do sklepu, do tramwaju. Wszystko wszędzie, najlepiej w jednej sekundzie. Zderzam się z nim, niosąc herbatę, pojawia się znikąd. Wszechobecny. Obawiam się, że lada moment przedmioty z półek zaczną fruwać, jak na filmach o duchach i czarach.
Mnie pomaga czytanie, by coś zrozumieć, oglądanie filmów, by coś usłyszeć, muzyka. P. lubi jej słuchać bardzo głośno. Gusty muzyczne ma zróżnicowane – od piosenek przedszkolnych, przez etno, muzykę poważną, poezję smętnie śpiewaną, po rocka i hity klubowe.
Daj mi pomyśleć!
Muszę zebrać myśli!
Żeby odpowiedzieć na maile, zrobić listę zakupów, załadować pranie, podliczyć wydatki albo godziny pracy asystentów, skąpo wydzielane z projektów. Etc. W dzień robię rzeczy nie wymagające dużego skupienia.
Żeby pisać. Ech, pisanie…
Jest 2.24. Zbieram myśli, notuję, bo te ruchliwe cholery zostawione w głowie, rozpuszczają się tam szybko. Pewnie w czymś szarym.
Ech, pisanie…
Blog to zajęcia warsztatowe, regularne ćwiczenia, motywacja. Do czegoś większego, co splata się z myśli zbieranych, w dzień po kropli, w nocy szklankami. Zapisywanych, porządkowanych i układanych. Rozgościłam się w pisaniu, podoba mi się to, bo łatwo przychodzi. Teraz. Wreszcie. Jakby się wylewało. Tyle się zebrało. Przez życie całe, prawdziwe. Które kurczyło się i kurczyło, aż przyszła pandemia i zmiotła resztki. Praca zdalna, przyjaciele w telefonie, P. prawie bez zajęć (zdalnych unika) fruwa, póki nie uśnie. Nic, tylko klepać w klawiaturę, doceniając również nieoceniony wpływ pisania ręcznego na pracę mózgu. Bo jak zbierać ważne myśli, to najlepiej najpierw na papier.
Wreszcie mi się chce. Po latach w biegu – dom. Tylko noc.
Komentarze
Prześlij komentarz