To jest wojna



Szłam, szłam i szłam przez tę książkę. Mam wrażenie, że miesiącami. Aż tyle to nie trwało. Najwyżej dwa tygodnie. Jednak rzecz ma ponad 600 stron i jest gęsta od faktów, tropów, dat, nazwisk. Szłam, głównie nocami, pokonując krótsze lub dłuższe odcinki, zależnie, ile czasu mogłam poświęcić na czytanie w pełnym skupieniu. Inaczej nie miałoby to sensu. Robiłam notatki, zaznaczałam jakieś fragmenty, wracałam do nich, zaznaczałam kolejne. Często brałam oddech, szepcząc pod nosem: nie, niemożliwe, no way.

Ta książka to studium obłędu.

Klementyna Suchanow przeprowadziła wnikliwe śledztwo. Wytropiła, jak działają religijni fundamentaliści. Dzwoniła, pisała maile, stawała z nimi oko w oko. Przeczytała dziesiątki dokumentów. Raz jesteśmy w Argentynie, raz w Rosji (potem znów Rosja, i znów), w Stanach, Brazylii, Chorwacji, znów w Polsce... Opisała strategie działania ludzi, którzy wkładają nas w ciasne ramy swoich "zasad": fobii, insynuacji, urojeń. nienawiści.To się dzieje naprawdę. Napisała historię Ordo Iuris, pokazując skąd się ten ruch (pełna nazwa – instytut na rzecz kultury prawnej) wywodzi, jak i z kim na świecie jest powiązany.

Ta książka to studium obłędu. Nie pozostaje on jednak w głowach szaleńców. Fanatycy, nienawidzący kobiet i mniejszości seksualnych, opętani chęcią władzy i ustanawianiem swoich zasad, nie poprzestają na teoriach. Nowe porządki realnie wchodzą w życie, w nasze życie. Spiskowcy z różnych krajów świetnie się ze sobą komunikują, wpływają na rządy, wchodzą do nich. Działają na różne sposoby. Mają na to pieniądze (!), umieją o to zadbać. Uwierzyłam w demoniczne postacie tam opisywane, w to, że ci ludzie, mężczyźni i kobiety, nie tylko istnieją naprawdę, ale też są realnym zagrożeniem. Demokracja, obywatelskiej wolności, a nawet humanizm zmieniają się w wydmuszki, w bajania, w slogany.

To jest wojna. Hybrydowa. Czasem uliczna. Wciąż na nowo musimy walczyć o swoje prawa.

Ja w tę wojnę uwierzyłam.


Narobiłam sobie tych notatek (jestem w tym niezła), podkreśliłam ważne cytaty, sformułowania, zapisywałam różne rzeczy pod kątem planowanego wpisu, opinii. A teraz nie wiem, do czego zacząć. Zresztą nie mam ochoty na żadne długie wywody, nie będę biegała z tacą, by podtykać ją komukolwiek pod nos.

Nie wiem, czy kiedykolwiek wcześniej wygłosiłam następującą opinię:

to jest książka, którą powinien przeczytać każdy

Done.

Już.

To jest książka, którą powinien przeczytać każdy.

 

Suchanow to filolożka, tłumaczka, badaczka, autorka książek m.in. o Gombrowiczu, ale też znana aktywistka uliczna. Tropiąc zło, pisała jednocześnie o tym, jak rodzi się sprzeciw. Podkreśliła, że chce o tym wszystkim napisać właśnie teraz, nim ktoś u władzy przejmie opowieść, przeinaczy ją, przypisze zasługi sobie. Specyficzne uczucie, czytać o ludziach, których się zna. Z protestów. Czytałam w ciepełku, w kącie pod kołdrą... Specyficzne uczucie czytać o czymś, co właściwie rozgrywa się na moich oczach. Autorka podkreśla, że nie bada „bezpiecznej” przeszłości, nie może stworzyć dystansu, lecz pracuje w teraźniejszości, która przypomina ruchome piaski (s. 624).

Ogromny szacunek dla wykonanej przez nią pracy.

Ogromny szacunek dla jej motywacji – zwykły człowiek, gdy widzi zło powinien coś zrobić, nie może milczeć. Suchanow opisuje, jak wyglądała organizacja Czarnego Protestu, 3 października 2016. Zabrały się za to osoby, które postanowiły coś zrobić, sprzeciwić się władzy, nie wiedząc, czy to wypali. Nie miały doświadczenia, chciały zareagować, zachować się przyzwoicie. Tak się rodzi bunt, tak się rodzi aktywizm. Suchanow najpierw wyszła na ulicę, potem skorzystała z doświadczenia reasercherki, badaczki i napisała tę książkę. Publikacja zawiera mnóstwo przypisów, ilustracje, wykresy, pokazujące powiązania między organizacjami fundamentalistów. Jest rzetelnie udokumentowana.

 


To jest książka, którą powinien przeczytać każdy.

Ona wciąż się pisze, w teraźniejszości.

Wojna w toku.

Reakcja to wybór. Bohaterstwo to wybór. Chwała bohaterom!


To jest wojna, Klementyna Suchanow; Wydawnictwo Agora, Warszawa 2020


Zwykle kompleksy nie pozwalają faszystom nazywać się faszystami, a wtóruje im liberalna publiczność, która mówi, że nie powinno się przesadzać w słowach. 

 (s. 526)



Komentarze

Popularne posty