Mój pies lepszy niż OPS



Po wczorajszych zamieszaniach i dyskusjach, związanych między innymi z działaniem OPSów, znajoma osoba podesłała mi taki tekst, z prośbą o ewentualne zamieszczenie i o anonimowość.

Wrzucam, czemu nie.
Niech blog żyje.

(Tematów milion, życie zintensywniało jeszcze bardziej, by wyrobić się ze wszystkimi głaskami i kopniakami jeszcze w tym roku... Ale właśnie dlatego nie mam kiedy pisać.

Więc:
WPIS GOŚCINNY

Po raz pierwszy :)
Czytajcie. Ja najbardziej „lubię” punkt 5.


Mój pies lepszy niż OPS


Taką mam refleksję po prawie 10 latach współpracy z moim OPS i podobnym stażem mojego psa, kundelka ze schroniska. Sami oceńcie, kto lepiej wspiera rodzinę z dzieckiem z niepełnosprawnością.

1. Mój pies ma empatię i uczucia. Wie, że jak ktoś jest chory i słaby, to trzeba pilnować, tulić i pocieszać. Nie warczeć i nie robić problemów. W moim OPS im bardziej potrzebuję pomocy, tym urzędnicy bardziej mnie kąsają po kostkach. Odmówią świadczenia, zażądają zaświadczenie. Utrudnią jak mogą.

2. Mój pies wie, kto mu daje jeść i to napełnia miskę. Szanuje to i okazuje szacunek. Mój OPS, mimo, że żyje z moich podatków (tak, pracuję zawodowo pomimo niepełnosprawności dziecka) traktuje mnie, tak jakby rozdzielał darmozjadowi łaskawy chleb. To ja mam grzecznie prosić i robić sztuczki na gwizdek, mimo że netto to ja do nich dopłacam. Ale nawet gdyby było tak, że per saldo to system dokłada do rodziny, to nic nie zmienia. System jest dla człowieka, nie odwrotnie. Mój pies rozumie to. OPS nie.

3. Mój pies zakłada, że jestem dobrym człowiekiem. Od pierwszego dnia cieszy się na mój widok, akceptuje każdego, kto jest dla mnie ważny. Lgnie do rodziny i gości. Chce być jak najbliżej, w naszym stadzie. OPS odwrotnie, mam nie dzwonić, nie pisać, nie przychodzić.

4. Mojego psa nie obchodzi jak się ubieram, jak mam w mieszkaniu, czy mam męża czy partnera. Pies wie co się liczy i co jest ważne. Mój OPS wprost przeciwnie: interesuje go wszystko, tylko nie problem, z którym przychodzę. Panie urzędniczki chętnie zajrzą do szafy i pod kołdrę, pogrzebią w mediach społecznościowych. Osoby z niepełnosprawnością mogą nawet nie widzieć, bo po co?

5. Mój pies jest niedrogi. Wystarczy mu micha karmy, woda i poducha do spania. Nie zabiera kolejnych budynków na biura i nie doi budżetu gminy na kolejne etaty i nikomu niepotrzebne, a ładnie wyglądające projekciki.

6. Mój pies przychodzi, kiedy zawołam. Nie muszę składać wniosku na odpowiednim formularzu ani czekać tygodniami na odpowiedź. Oczywiście poleconym na pocztę, żeby do moich obowiązków coś jeszcze dołożyć.

Są różne psy i różne OPSy.

Może trafiłam na wyjątkowo pozytywnego psa i wyjątkowo zły OPS?
 Jest jak jest.


Komentarze

Popularne posty