Andromeda
Budynek wydawnictwa stoi niczym okręt zacumowany w środku miasta, wielka jasna kamienica zwieńczona tarasem na dachu.
Pierwsze zdania z książek Therese Bohman zasługują na specjalne nagrody literackie.
W tym budynku, w wydawnictwie Rydéns pracuje Sofie Andersson, młoda redaktorka. Pracuje tu też doświadczony, Gunnar Abrahamsson, pomysłodawca i redaktor ambitnej i wybitnej serii wydawniczej „Andromeda”. Powieść opowiada o ich relacji, najpierw przedstawianej przez kobietę, potem przez mężczyznę. Młoda kobieta, dużo starszy mężczyzna… Dokąd to doprowadzi?
Szwedzka autorka, jak w poprzednich powieściach pisze o zwykłych, codziennych zdarzeniach, potrafi niesamowicie zaskoczyć, zbić z tropu.
Życie w cieniu – tak swoje definiują bohaterowie. Oboje.
To powieść o spotkaniu. O różnych spotkaniach, istotnych i nie bardzo. O relacjach, jak to u Bohman – nieoczywistych, niedefiniowalnych, można je odczuwać, obserwować, nazwać trudno.
Ile mamy słów na opisanie relacji?
I niewątpliwie jest to rzecz o pracy w wydawnictwie
Więc i o książkach, sensie pisania, czytania, utrwalania opowieści.
Po co to?
Bo w historii jest schronienie:
W tym budynku, w wydawnictwie Rydéns pracuje Sofie Andersson, młoda redaktorka. Pracuje tu też doświadczony, Gunnar Abrahamsson, pomysłodawca i redaktor ambitnej i wybitnej serii wydawniczej „Andromeda”. Powieść opowiada o ich relacji, najpierw przedstawianej przez kobietę, potem przez mężczyznę. Młoda kobieta, dużo starszy mężczyzna… Dokąd to doprowadzi?
Szwedzka autorka, jak w poprzednich powieściach pisze o zwykłych, codziennych zdarzeniach, potrafi niesamowicie zaskoczyć, zbić z tropu.
Życie w cieniu – tak swoje definiują bohaterowie. Oboje.
To powieść o spotkaniu. O różnych spotkaniach, istotnych i nie bardzo. O relacjach, jak to u Bohman – nieoczywistych, niedefiniowalnych, można je odczuwać, obserwować, nazwać trudno.
Ile mamy słów na opisanie relacji?
Znajomość, koleżeństwo, przyjaźń, romans, związek…
Istnieje tyle uczuć, które nie mają nazwy. To dziwne, że na niektóre z nich brakuje słów, ale może dlatego, że tak jest prościej. Rozumiemy i porządkujemy życie według tego, na co mamy słowa, tak jak widzi się kolory według tych barw, których się nauczyliśmy.
(…)
A uczucia nie przejmują się językiem. Cała niejasna bezdomna namiętność, codziennie leżąca między ludźmi w postaci rozedrganej energii, nie znika tylko dlatego, że się jej nie nazywa. Może nawet przez to staje się jeszcze silniejsza.
Istnieje tyle uczuć, które nie mają nazwy. To dziwne, że na niektóre z nich brakuje słów, ale może dlatego, że tak jest prościej. Rozumiemy i porządkujemy życie według tego, na co mamy słowa, tak jak widzi się kolory według tych barw, których się nauczyliśmy.
(…)
A uczucia nie przejmują się językiem. Cała niejasna bezdomna namiętność, codziennie leżąca między ludźmi w postaci rozedrganej energii, nie znika tylko dlatego, że się jej nie nazywa. Może nawet przez to staje się jeszcze silniejsza.
Cała nasza znajomość stanowiła cichy protest przeciwko wszystkiemu, czego oboje nie znosiliśmy we współczesnym świecie: wulgarnemu feminizmowi, retoryce tabloidów, upolitycznianiu każdego szczegółu egzystencji, komercjalizacji tego, co prawdziwe i piękne, ograniczonemu myśleniu, jakoby starszy mężczyzna i młodsza kobieta nie mogli nawzajem czerpać ze swoich doświadczeń życiowych, ponieważ równowaga sił oczywiście nie mogła między nami istnieć. – mówi ona.
„Jego” rozdział zaczyna się od słów: To zabawne, jak ludzie wyobrażają sobie, że kiedyś wszystko było bardziej uporządkowane: mniej rozwodów, rodziny trzymały się razem, ludzie byli zdrowsi i uczciwsi, a społeczeństwo – nieskomplikowane. Jeśli zeskrobać wierzchnią warstwę, ujawnia się bajzel.”
To jest o przemijaniu. Ludzi i ich wartości.
Codziennie znikają całe światy. Całe systemy wspomnień i relacji ulegają zagładzie, a potem wszystko po prostu toczy się dalej.
Codziennie znikają całe światy. Całe systemy wspomnień i relacji ulegają zagładzie, a potem wszystko po prostu toczy się dalej.
I niewątpliwie jest to rzecz o pracy w wydawnictwie

Więc i o książkach, sensie pisania, czytania, utrwalania opowieści.
Po co to?
Bo w historii jest schronienie:
Dla nas, pochodzących z rodzin, w których kolejne pokolenia popadały w zapomnienie. Bo w żaden sposób się nie wyróżniły, wiodły żywot, w którym nie było powodu, żeby cokolwiek dokumentować, nie zostawiały po sobie żadnych szczególnych śladów. W takiej sytuacji historia staje się ważna, stanowi jakiś kontekst. Należy być pokornym wobec potrzeby kontekstu. To niezwykle silna ludzka potrzeba.
To czwarta powieść Bohman, którą czytałam.
Uwielbiam.
Uwielbiam.
Ta proza pomaga mi czuć się osobą, jaką czuję się najgłębiej, w jakichś schowanych, spatynowanych warstwach: idącą w ariergardzie, niechętną temu, co lubiane powszechnie, nieustanne "skanującą" rzeczywistość, sprawdzając co jest fasadą, co politurą, a co solidne i prawdziwe. Osobą, wplątującą się w kolejne nieoczywiste, nienazwane relacje. Nawet, jak nie przynosi to szczęścia i powodzenia.
Piąta powieść szwedzkiej pisarki Góra prawdy która wyszła w tym roku czeka na mój czas. Zaczęłam. Skończę, gdy skończę. Mam zwyczaj czytania wielu książek w tym samym czasie. Czuję, że wcześniej jeszcze raz chciałabym przeczytać Andromedę.
Czytałam ją w styczniu, zamówiłam wtedy e-booka po tym jak przez kilka miesięcy nie mogłam znaleźć wersji papierowej. Do dziś jej nie znalazłam.
Andromeda, Therese Bohman, Pauza 2023, tłumaczenie: Justyna Czechowska
30.12.2025



Komentarze
Prześlij komentarz