Szyjąc
Spośród co najmniej dwudziestu przeczytanych, nieopisanych książek wybieram tę. Pewnie dlatego, że spodziewam się napisać i o niej krótko i szybko. Czasy, gdy był czas na pisanie o lekturach nie chcą powrócić.
Książka liczy zaledwie 101 stron, przeczytałam ją w jeden wieczór – właśnie dziś (a właściwie wczoraj, bo właśnie mija północ). Ukazała się w grudniu 2025, czyli przed chwilą. Przeczytałam, spodziewając się, że znajdę tam tematy, którymi sama się zajmuję i które mnie też dotyczą. Znalazłam.
Około trzydziestu krótkich rozdziałów – eseistycznych miniatur, refleksji i osobistych wspomnień.
To raczej migawki, luźne notatki skoncentrowane wokół tematu troski, dbania o innych, codziennych domowych czynności, pracy emocjonalnej i miejsca, jakie wyznaczono im w kapitalistycznym społeczeństwie. Autorka wybiera postaci, które obiektywnie miały jakieś znaczenie w odkrywaniu, czym jest codzienna, często darmowa praca na rzecz innych, odkrywaniu i informowaniu świata, że ona w ogóle istnieje, jak np. Louise Bourgeois, Carol Gilligan, Mierle Laderman Ukeles i odnosi się do ich spuścizny. Wchodzi w rejony sztuki, nauki, polityki, statystyki, ruchów społecznych, kultury popularnej, technologii, mediów społecznościowych, własnych wspomnień i doświadczeń: dorastania, pracy, macierzyństwa, a przede wszystkim miejsca kobiet w rodzinie w minionych pokoleniach.
Troska dobrze się układa w ustach, dlatego jest idealnym terminem politycznym. Można nią żonglować, można ją sobie i komuś obiecać, a ponieważ to tak wieloznaczne i nieprecyzyjne słowo, można potem uniknąć rozliczenia z tych obietnic. Bo jak stopniować troskę, jak ocenić poziom jej realizacji, jak ją egzekwować?
Jest to rzecz o tym, że ktoś na tym świecie, tkwiąc na drugim planie, na planach jeszcze dalszych, za ciężką zasłoną szyje, przędzie, składa tak zwaną codzienność: zajmuje się dziećmi, chorymi, obiadami, logistyką sprzątania robienia zakupów i wynoszenia śmieci.
Autorka świetnie wyczuwa, że nawet w tej mozolnej, niewidzialnej pracy nie ma równości, jest klasowość, pokoleniowość, celebrytyzm i inne podziały. Nawet wtedy, gdy przypomina się o tej oczywistości, że niewidzialną pracę bez materialnych efektów wykonują głównie kobiety, od wieków.
Jest tu pomieszanie języków, stylów – publicystycznego i literackiego. Tam, gdzie stawało się bardziej literacko, mnie robiło się lżej, było mi jakoś bliżej do tego literackiego kawałka.
W mijającym roku przeczytałam mnóstwo książek o pracy emocjonalnej, ekonomii społecznej, sytuacji kobiet, nierównościach i niszczącej sile kapitalizmu z neoliberalizmem. Publicystycznych, autobiograficznych, eseistycznych, naukowych, reporterskich. Choć doceniam inteligencję autorki, empatyczny krytycyzm (który przypisuję też sobie), umiejętność zaglądania pod wspomnianą zasłonę, by pod nią odkrywać kolejne i pod nie zaglądać, przyznaję, że książka mnie nie porwała, znużyła odrobinę, wybiła z całkiem dobrego poświątecznego samopoczucia, zasmuciła. Przyznając jednocześnie, że zgadzam się z przesłaniem, i że zapisałam sporo soczystych cytatów, które spójnie i zgrabnie spięły moje przemyślenia, coś odkryły.
Jest smutek, a jeszcze głębiej i mocniej czuję znany mi niedosyt: autorka jedynie muska temat opieki rodzinnej nad osobami z niepełnosprawnością, choć to właśnie tam troska przestaje być abstrakcyjną wartością, a staje się ciężarem organizującym całe życie – czas, pracę, relacje i przyszłość.
Moje życie, nie autorki.
Więc pewnie, a że – jakże lubię to powtarzać! – nie piszę recenzji, tylko opisuję spotkania z książkami, dziejące się w moim realnym życiu, nie jakiegoś abstrakcyjnego recenzenta.
Lubię ten fragment:
Czasami myślę, że straciłam nie tylko zdolność pisania, ale i formułowania klarownych myśli. Moje zdania się urywają i tracą rytm, moje myśli się przecierają i świecą dziurami, robię literówki i błędy. Dwa zdania, zmywam. Pół strony, obieram ziemniaki. Pół zdania, uderzam głową w ścianę. Dwie strony, młodszy syn jest bardzo głodny, a starszy w ogóle nie, gubię wątek. Odnajduję go nad pralką. Zapominam wstawić pranie.
Tu się po siostrzeńsku spotykamy: Olga Gitkiewicz, mama dwóch synów, dziennikarka, pisarka i Dorota, mama Piotra, w bio-notkach opisywana jako dziennikarka, redaktorka, autorka książek kulinarnych, poradnikowych. Także długich artykułów o autyzmie i niepełnosprawności, i na przykład krótkiego tekstu o zbieraniu myśli.
Niestety, częściej czułam odległość.
Ten dystans rodzi się z miejsca, w którym tkwię, nie jest cechą książki, a autorka ma takie życie, jakie ma – nie tkwi w dewastujących zależnościach, związanych z troską i opieką, o czym zresztą przytomnie pisze.
A ja mam prawo czuć – kolejny raz – niedosyt i przygnębienie, że temat opiekunów rodzinnych, matek zwłaszcza, opiekujących się osobami z niepełnosprawnością w Polsce znów nie wybrzmiał.
Za dużo ogólnego sosu.
Już nie daję rady go łykać.
Już nie mogę. Szkodzi mi.
Muszę bardziej uważać.
Gdy zabrałam się za czytanie, P. już położył się spać, o czym sam decyduje. Po czym, kilkanaście razy wstał, przybiegł do mnie kilkanaście razy, przygalopował, bo dziś był autystą galopującym jak koń, pytający mnie w kółko o to czy tamto.
Muszę pamiętać, by – jak tylko wstanę od komputera - podpiąć mu telefon pod ładowarkę. Zapomniałam przypomnieć, nim zasnął. Rano będę musiała go ogolić i zrobić obiad obiad - na śniadanie oraz zabranie ze sobą na zajęcia, bo obiad obiad dzisiejszy został doszczętnie zjedzony na obiad i na kolację, a miałam trochę odłożyć. Udało się dziś odkurzyć, czego nie dokonałam przed świętami. Ale umycie podłogi w kuchni i łazience – jutro, przy P. to niewykonalne, bo nie usiedzi na miejscu, nie da kafelkom wyschnąć. Święta – poza domem, uff! Plus pokój w hotelu tylko dla mnie – nowa tradycja! Dlatego miałam dziś, dzień po powrocie więcej energii. Jutro konieczne też będą zakupy, Moja żeńska rodzina już się nauczyła, że nie warto robić za dużo żarcia, więc nie obłowiłam się. To tradycja już utrwalona. W święta się nie obżeram. Nie robię też magii świąt, bo nie mam siły.
Chciałabym jutro trochę popisać.
Muszę!
Wciąż jeszcze ze wspomnieniem ciszy z pokoju hotelowego na ramieniu, wyspana, odprężona nieco, gdy opieka nad P. rozłożyła się na co najmniej trzy osoby poza mną, pisałabym i pisała.
Ale jak przetrwać kolejne wolne dni?!
Zdecydowanie łatwiej jest jednak czytać, gdy obok przez kilka godzin świat szszumiiii, brrzęcczy, bbbbuczczy, gdy galopuje koń, który chce obiad, jechać tramwajem, iść do lasu i opisuje radość z wizyty w pizzerii tysiąc razy powtarzając pizza, pizza.
Galopuje wokół ciebie, a raczej twego ciała.
Bo czym jesteś ty?
Czy jesteś ty?
Czy jestem?
Kto wypełni niedosyt w opowieści, gdy najpotężniejsze dystrybutorki troski pracują non stop, bo opieka staje się nieprzerwaną odpowiedzialnością? Kto opowie, że "zmiany systemowe" to póki co glazura i politura, że jeszcze głębiej wpycha się nas za zasłonę?
Szyjąc, Olga Gitkiewicz, Dowody, Warszawa 2025
28.12.2025
Pamiętam z dzieciństwa dziesiątki kobiet w centrum mojego świata: ciotki, babki, prababki, sąsiadki, od rana zajęte, w ruchu, każdego dnia opracowujące domową logistykę. (…) Mężczyźni pojawiali się popołudniami, skądś przychodzili, z jakiegoś świata na zewnątrz, gdzie – było wiadomo – zajmowali się ważnymi sprawami w oddaleniu od rozgardiaszu życia.
To te białe, dobrze sytuowane i kształcone feminizmy – one nagle się orientują, że jednak nie dali nam tak całkiem równo. Możliwe, że to jakiś moment formacyjny dla kobiet z klasy średniej – gruntowane przez lata przekonania, że mogą wszystko, bo przecież to sobie wywalczyły, zostają przykryte przez świadomość, że nie mogą nawet same pójść do toalety, że kawę pije się z konieczności zimną.
Macierzyństwo bardzo dotkliwie osadza nas w trosce.
A przecież macierzyństwo jest pracą. Obowiązkiem. Troska nie reprodukuje się automatycznie co godzinę. To jest też praca na emocjach, obowiązek interakcji i reakcji, konieczność ciągłego podejmowania decyzji i analiza ryzyka.
Na obrazie Złota nić prerafaelity Johna Melhuisha Strudwicka to środkowa Lachesis wygląda na najbardziej umęczoną i czujną, jakby konieczność troszczenia się o cudzy los była skrajnie uciążliwa.




Komentarze
Prześlij komentarz