Potem druga, i trzecia, i znów?!


Książka z poradami...

Kupiona w przypływie dobrego nastawiania do własnej osobistej przyszłości, pod wpływem wyczytanej gdzieś w kobiecych rejonach internetu zachęty oraz frankolubnych wspomnień i ciągot. Miałam wtedy chyba radosne postanowienie, że wreszcie przeczytam jakiś poradnik. Jak tylu innych ludzi na świecie, tyle kobiet. Jednak pod stosem lektur, które kusiły mnie bardziej ciągle zapadała się w najniższe segmenty.
Wywleczona z błyskiem w oku: eureka! Może być inspiracją! Teraz, gdy piszę, i piszę, i strasznie, ale to strasznie mi nie idzie coś, co właściwie powinno iść świetnie. Jak smarowanie kanapki masłem, odpowiednio wcześniej wyjętym  z lodówki. Bo tyle już napisałam różnych rad, porad o wszystkim. A zwłaszcza dla kobiet. Byłam takich publikacji redaktorką inicjującą, prowadzącą. Kontakt z branżą wydawniczą wyraźnie dał mi zrozumienia, jak cenione są rozmaite rady, porady, inspiracje, motywacje oraz myśli pozłacane. I tyle już lat, tyle lat to wciąż się sprzedaje.  

Czytać więc zaczęłam, szukać tego natchnienia. I nie dałam rady. Na nic wysiłki. Bez napinki szczególnej, wiedząc, że nie muszę, ale tak, żeby spróbować, może jednak – skoro już mam – to skorzystam.
Na Lubimy czytać bitych jedenaście stron pozytywnych recenzji…
Na przykład taka:

Bardzo utkwiły mi w pamięci rozważania o powstaniu zmarszczek: "Opalanie powoduje zmarszczki. Uśmiechanie się powoduje zmarszczki. Imprezowanie powoduje zmarszczki. Dobry Boże, jakie nudne życie muszą wieść ludzie pozbawieni zmarszczek”.
Cudne spostrzeżenie. Od razu mi lepiej.

Inna czytelniczka zachwyca się cytatem:
Nie masz tyle samo lat, co twoje tętnice. Twój wiek określają bowiem pragnienia, pasje i zainteresowania.

O, tętnice moje! O, aorto miła! Pompuj, pompuj, ale z umiarem. Bo mi ciśnienie skoczyło. Poczułam, że oto znalazłam się w nieznanych mi dotąd rejonach czytelnictwa. Ciii, nie oceniać, nie oceniać…

Dlaczego porzuciłam, nie przeczytałam?
Miałam wrażenie, że podczas pisania (kreowania?) tej książki odbywał się festiwal pomysłów, co by tu jeszcze wsadzić. Rozdziały na rozmaite tematy, czasem całkiem zgrabnie napisane. Może nawet dowcipnie i lekko, ale pojęcia nie mam po co. Czego miałabym się z tych rozdziałów nauczyć? Może ten o dopasowywaniu okularów się przyda, gdzieś na końcu był. Wcześniej coś z życia,  psychologii, jakieś wspomnienia, coś o pożytkach z ginekologa czy chirurga plastycznego. Ćwiczenia fizyczne, porady stylistyczne, kosmetyczne, wszelkie. I rozdział „Miłość jest grą”.  Coś z życia gwiazd – Caroline de Maigret to rozchwytywana swego czasu modelka, na pewno wiele gwiazd poznała. „Grace Jones jest ucieleśnieniem idei, że wraz z wiekiem przychodzi wyzwolenie" –  w postaci ostrego koloru szminki. Są cytaty – najbardziej inspirująca rzecz w tym estetycznie przyjaznym układzie słów i obrazków. Sporo zdjęć. Przemyślenia autorek ujęte w jedno zdanie, góra dwa, i zdaniem twórców publikacji – warte umieszczania ich na jednej całej stronie. Są nawet smaczne i kulturalne paryskie adresy do spenetrowania. Ale najlepszy jest wiersz o lepszym tyłku, zilustrowany niepodpisanym obrazem Modiglianiego. Nawet się rymuje! Bardzo możliwe, że to miał być żart, ale moje poczucie humoru padło na wznak.
Myśląc o „drugiej młodości”, czyli czymś między kryzysem wieku średniego, darowaniem sobie dawnych „win” (to chyba dwuznaczne? ;), a nadzieją, że jeszcze mogę, chcę i coś mi jeszcze przydarzy – raczej próbuję porządkować swoje wspomnienia, doświadczenia, obserwacje i wnioski. Jeśli mam lepiej żyć w duchu self care i jeszcze podrzucać innym coś dobrego do skosztowania, chcę porządku.  Lepsze słowa – harmonia, równowaga, mądrość. Dojrzałość.  

Książkę stworzyły cztery kobiety Caroline de Maigret i Sophie Mas, we współpracy z Anne Berest i Audrey Diwan. Musiały się zajebiście przy tym bawić. A ja tu sama jedna sierota tłukę się z wyzwaniem.  Możliwe, że właśnie nabrałam mocy, gniewno-sarkastycznej i coś tam jednak doszlifuje zaraz, podeślę wydawcy.
„Druga młodość, cóż z tego, że druga” –  merci zatem, i adieu.

Druga młodość, cóż z tego, że druga, Caroline de Maigret i Sophie Mas, we współpracy z Anne Berest i Audrey Diwan; MUZA SA, Warszawa 2021; tłumaczenie Adriana Celińska 

 

Przykłady. Może kogoś znęcą :) 







 

Inne korzyści z książki odrzuconej przed przeczytaniem

Caroline de Maigret, Paryżanka jest ikoną stylu. Piękna kobieta – wysoka i szczupła, jak to modelka, długowłosa, o nieco surowej urodzie, nawet ciut męskiej twarzy. Ależ niepodobna!  Fajnie to stwierdzić.
Jak kiedyś powiedziałam siostrze, że mam afrykański konterfekt z mocnym uziemieniem, ubawiłam ją. Korzenie jaćwiesko-litewskie spod północnej granicy zmieszane z korzeniami z pewnego miasteczka w świsłockim powiecie, grodzieńskiego obwodu dają... babę ze wsi, krótko mówiąc. Do dziś się z tego śmiejemy. Baby ze wsi, z wyglądu niewysokie.

Wspomniane recenzje z jedenastu stron tu i ówdzie niosły podziękowania za przesłanie książki oraz miłego upominku. Przypomniałam sobie, jak sama pakowałam takie zestawy, by posłać blogerom, którzy raczej na pewno dobrze napiszą. I jak kasowałam maile: "założyłam właśnie bloga i czy mogliby mi  państwo książki wysłać." Ech… 

Lepiej będę znów czytać Henry’ego Jamesa. Jak mam pisać dla kobiet na zakręcie.  


Jednak udało mi się przeczytać poradnik, który warto przeczytać: „Czułą przewodniczkę” Natalii de Barbaro.



Komentarze

Popularne posty