Okrutna jak Polka

 



Byłam pewna, że ta książka mi się baaaarrrdzo spodoba. Nakręciłam się, napaliłam, że oderwę się, rozerwę, humor sobie poprawię, siostrzeństwo poczuję, zjednoczone ucieraniem nosa babstwu patriarchalnemu (sprzeczność? ha, ha), naładuję się energią rakietową, twórczą i pyskatą. Ale mi się nie spodobała.
Zostałam z przekazem: hello, hello, zlepianie książek z postów z Facebooka słabym jest pomysłem.

Okrutnym wręcz, gdy autorkę się ceni, lubi i miało się nadzieję na rozwinięcie tego konkretnego tematu. Jednak ważnego. Jednak bardzo mojego. Rozwinięcie w Paulinowym stylu.

Paulino Młynarska – podziw dla Ciebie od lat! Od czasów, gdy jeszcze nie byłaś aż tak znana. Od czasów prowadzenia Miasta Kobiet i pisania pierwszych książek. I nadal. Za odwagę w głoszeniu niepopularnych poglądów, obnażania mainstreamowego i celebryckiego syfu, który ma o sobie dobre mniemanie. Bliskie mi bardzo poglądy, cięty język, ale też wrażliwość niespotykana na sprawy kobiet. Otchłanna, duchowa zgodność.

Poznałam i polecałam te dwa planery, notatniki, zahaczające o tematy kobiece w bosko-mitologicznym wydaniu, co mi bardzo leży, jest archetypicznie najmojsze. Też ze względu na wykształcenie. Polecam, bo buntowniczo pisane. W duchu twórczego, motywacyjnego buntu, który pozwala poczuć gniew, tupnąć nogą na niechciane, iść własną drogą w ulubionych butach. A jednocześnie pisane łagodnie, ciepło, słowami siostry, która jest przy tobie.
1.
2. 

Współpracowałyśmy z tym samym wydawnictwem, miałam okazję przekonać się, że Paulina M. jest taktowna, skromna, konkretna i terminowa. Miałam okazję porównać, jak się pracowało w innymi znanymi osobami. Nie chcę o nich mówić źle, ale po prostu z Młynarską – zupełnie inna jakość kontaktów, przede wszystkim – kontakt bezpośredni, bez procesji rozmaitych ktosiów od prowadzenia różnych spraw Znanej Osoby, którzy zaczynali mi (nam w wydawnictwie) się już mylić. Między innymi dlatego zrezygnowałam z tego typu współpracy, bo człowiek czuje się w tym wszystkim, jak broszka, co chce się przypiąć do kożucha, a to on, ta broszka podrygująca, koniec końców jest głównym sprawcą tego, że publikacja się ukazuje. Ale ciiiii…

Paulina Młynarska sama pisze swoje teksty i są one dobre. Dobrze się je czyta. Lekki, nośny styl pisania, ale tematy ważne, poważne, głębokie.
Ale z tą książką naprawdę nie wiem, co zrobić. Zeszły dwa wieczory cennego czasu kobiety bez czasu, która czytanie książek uważa za rzadką okazję bycia sobą. Więc szukam pozytywów.

Aż dwa, bo jednak nieco się męczyłam krótkimi, często bardzo napastliwymi, zjadliwymi tekstami. To jakby zjeść naraz dużo papryczek chili. Lubię, nawet bardzo, ale wiecie -- za dużo to niezdrowo. Tu właśnie widać jakościową różnicę, pułapkę klejenia książki z tego, co się pisało pod wpływem chwili i zebrało
. Negatyw. Gdy czyta się post na Facebooku – ta ostrość jest OK. Kolejny taki pojawia się kolejnego dnia, lub raczej za dni kilka. I znów smakuje! Trudno mi pogodzić się z tym, by, jak w tekstach promocyjnych, nazywać części składowe książki – felietonami. Choć felietony też są. Zdecydowaną większość tych „form” (postów, past, felietonów…?) już znałam.
Z tego się akurat cieszę, że mogę je teraz mieć pod ręką:
„Suki zemsty”, „Kto mnie upilnuje”, „Cień napalonej żyrafy”, „Idę sama”, „Patriarcha na detoksie”, „Solidarnie, ale gorzko”, „Wolność starej baby z mediów”, „W imię matki córki”, „Trzy niewinne pytania” „Całe z ran”. 
A najbardziej „Moje cnoty niewieście”. Bo zachęca to spisania własnych cnót.

Teksty prymarne. Teksty-kompasy. Teksty pigułki, by poczuć się lepiej. Niesamotnie. Poczuć pulsującą krew, zakazaną kobietom złość -- przynajmniej w pokoleniu moim i autorki.
Takie „wspomagacze” znajdziecie w tej książce. Niekoniecznie zapewne te same, które ja wymieniłam. Szukajcie. Jeśli szukacie wzorca. Mocy kobiecego głosu, który się buntuje przeciw porządkowi świata, w którym kobietom wyznacza się palcem miejsce, gdzie mają siedzieć, i to siedzieć cicho. Ten sam palec nie tylko kobiety chciałby osadzić, ale i unieruchomić całą rzeszę niepasujących. Jemu niepasujących. Paulina Młynarska nazywa go patriarchatem. Oj, często pojawia się to słowo. Wspiera siostrzeństwo. Tłumaczy czym jest i nie jest feminizm – to też moje definicje. Używa cudownego określenia „ciotki Gileadu”, o takich, co to nie chcą w takie siostrzeństwo, tylko w to patriarchalne, okrutne dla "innych' kobiet.

Koniecznie muszę wtrącić, jak już szukam walorów, że dzięki tej książce nie przeminą tak łatwo, jak przescrollowane posty, wpadki i przewstydy wielkie ciotek, polityczek, celebrytek, także znanych powszechnie wujów i dziadersów. Młynarska pisała na bieżąco o tym, co nawywijali, i te posty tutaj są. Na zawsze. Amen.

Zafascynowały mnie puste strony na końcu, na notatki… Hmmm. Ale może OK? Może tam można napisać np. o własnych cnotach niewieścich.

Czy okazałam się być Ciotką-Polką okrutną, co mówi pisarce, jak ma pisać książki?
Eee, bez przesady.

Ja tylko dzielę się rozczarowaniem, że napaliłam się na ten tytuł/temat, a on niby
jest, ale raczej tak ogólnie, rozdrobniony. Bo posty/felietony zgarnięte z Facebooka, pisane w latach 2019-2021, dotyczą rozmaitych spraw.
Napaliłam się, bo mój on jest.
Ważny dla matki niepełnosprawnego dziecka, wielokrotnie przekładanej przez cudze wyobrażenia i oczekiwania, pompowanej we własnym środowisku także.
Jest w nim tyle samo babskiego Gileadu, co siostrzeństwa. Jak wszędzie. Mój to temat, bo i mnie nosiło kiedyś z niechęcią do kobiet. Kobiety, które znałam jako dziewczynka najczęściej nie były fajne. Były zmęczone, niespełnione. I okrutne właśnie. Poprzez przemoc nieakceptowania kobiet, którym lepiej się powiodło, albo przynajmniej chcą coś po własnemu. Mówiły, że ja taka będę. Też mnie to wszystko spotka. Bardzo się bałam być taką kobietą. Byłam też bardzo znudzona kobietami… Trudno mi do dziś iść w siostrzeństwo, ot, tak. Jestem nieufna. Choć teraz jest lepiej, a właściwie dobrze. Z kobietami, przyjaciółkami, siostrami. Tyle, że nie ze wszystkimi.

Znalazłam pozytywy. Ale „Okrutna jak Polka” to spalony tytuł. Wciąż rzecz do napisania.


Okrutna jak Polka, Paulina Młynarska; Prószyński i S-ka, Warszawa 2022

Komentarze

Popularne posty